"Autobus", późna praca Bronislawa Linkego, jest kolejnym wyrazem pesymistycznej diagnozy stanu społeczeństwa i przeglądem narodowych przywar. Każda z przedstawionych w obrazie postaci ma metaforyczne znaczenie, uosabia jakiś charakterystyczny typ. Widzimy Pijaka w czapce-krakusce, chowającego butelkę wódki w sukmanie, Robotnika pokazującego "gest Kozakiewicza", Biurokratę na pryzmie papierów, chciwego Księdza, u którego monety zastępują oczy, Kobietę z kolejki, którą identyfikujemy przez siatki z zakupami. Jest także Żołnierz, lubieżny Starzec, Bikiniarz z Kociakiem, a nawet Stalin. Ta ostatnia postać pozwala przenieść akcent z problematyki społecznej na polityczną, w panującym reżimie upatrywać kolejnych przyczyn postępującej degeneracji społeczeństwa. Rozpad społeczny podkreślony jest wymownie przez postępujący rozkład ciał postaci - niektóre spośród nich, namalowane szarą farbą, sprawiają wręcz wrażenie trupów, koszmarnych upiorów.

Płótno Gierymskiego było najcenniejszym wśród utraconych podczas wojny dzieł sztuki polskiej. Przedziwnym zrządzeniem losu stało się to udziałem obrazu, który długo opierał się wszelkim zawieruchom, pozostając w polskich rękach niemal do końca wojny.W latach 80. XIX wieku podarował obraz przyjacielowi, Prosperowi Dziekońskiemu, weteranowi powstania styczniowego, "wysadzonemu z siodła" szlachcicowi zarobkującemu przy budowie kolei warszawsko-wiedeńskiej, starszemu bratu Józefa Piusa, głośnego później architekta. Po jego śmierci w 1922 roku obraz wszedł do kolekcji zięcia Dziekońskiego, Ludwika Zagrodzkiego. Nominowany na stanowisko dyrektora Mennicy Państwowej Zagrodzki, zapewne ze względu na wzrost kosztów reprezentacyjnych, wystawił obraz na aukcji w Domu Sztuki, skąd kupiło go warszawskie Muzeum Narodowe.

Pełny tytuł obrazu brzmi: "Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska". Przedstawia siedzącego w fotelu i pogrążonego w zadumie królewskiego błazna. W rogu obrazu, przez otwarte drzwi widać, że tuż obok odbywa się gwarne przyjęcie, bohater jednak nie bierze w nim udziału, najprawdopodobniej zasmucony czy przejęty informacjami, jakie otrzymał w liście, widocznym na stole po jego prawej stronie. Stańczyk siedzi w ciemnej komnacie, kontrastującej z rozświetloną salą balową. Przeciwwagą dla niej jest namalowane po przeciwległej stronie płótna okno. Widać przez nie wieżę wawelskiej katedry oraz rozcinającą nocne niebo kometę, jasny znak, że zbliża się katastrofa.

Napisz do Nas!

Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.